Mieszkanie w domu jednorodzinnym przysparza wielu dodatkowych obowiązków, zwłaszcza jeśli dom ten znajduje się w małej miejscowości, a właściwie wsi.
W moim przypadku do dość uciążliwych problemów należą suszenie kukurydzy i drewna. Wysuszona kukurydza idealnie nadaje się zimą do dokarmiania kurczaków, tym bardziej, że kiedyś w Radymnie w sklepie żelaznym kupiliśmy specjalną maszynkę do łuskania, która bardzo przyspiesza ten proces. Niestety w naszym klimacie jej suszenie na małą skalę jest wysoce problematyczne. Tuż po zbiorach zaczyna się jesień i kukurydza powieszona na świeżym powietrzu nie chce schnąć. W kotłowni nie ma dość miejsca, żeby ją rozłożyć, a postawienie i ogrzewanie jakiejś wiaty przy naszej skali nie ma zupełnie sensu.
Drugim problemem jest suszenie drewna na opał. W chwili obecnej drewno leży na kupce przed domem, ale planujemy budowę małej szopy, która osłoniłaby kłody przed warunkami atmosferycznymi. To prowizoryczna suszarnia do drewna ale zawsze coś. Może nawet doprowadzimy tam ogrzewanie lub postawimy piecyk (raczej to pierwsze, bo komu chciałoby się latać kilka razy w ciągu dnia i doglądać ognia?). Myślę, że pod sufitem znalazłoby się trochę miejsca na kukurydzę.
Oczywiście super byłoby zastosować profesjonalne rozwiązanie, ale prawdziwe suszarnie do drewna, to duży wydatek, ale kto wie może kiedyś się dorobimy. Z tyłu nowej szopy przewiduję jeszcze kontenery do przechowywania węgla, bo w schowku pod schodami nie starcza miejsca i schowek na narzędzia ogrodnicze.
Tak sobie myślę, że jak bym chciał dogrzewać tą szopę z domu, to musiałbym kocioł wymienić na większy, no i hydraulikę pociągnąć. Ale z drugiej strony piecyk też musiałbym kupić, więc to jeszcze sprawa do przemyślenia.