Jest wieczór i jak zawsze siadam przy moim biurku projektowym, aby przygotować odpowiednie zestawy na kolejny tydzień. Myślałem kiedyś, że to mi się znudzi lub przerodzi w brawurę, jednak wciąż mnie fascynuje i pociąga.
Jak zostałem znanym Panem kanapką
Pracę zaczynam w niedzielę wieczorem. To wtedy opracowuję zestawy kanapkowe. Czasem są to całkiem nowe kształty i smaki, a czasem są to zestawy robione na specjalne życzenie klientów, którzy na przykład zamówili kanapkę z owoców morza. Muszę wtedy zaplanować wielkość, kształt pieczywa i dobrać odpowiednie składniki, które powinny do siebie pasować. W moim komputerze, mam przepisy na kanapki zrobione dla różnych klientów. Wśród nich są: menedżerowie, robotnicy, księża, sędziowie a nawet kucharki. Do końca jednak nie jestem pewny, czy ta ostatnia grupa, aż tak lubi moje kanapki, czy raczej moje wesołe usposobienie, w końcu pracują w kuchni. Tak czy inaczej co tydzień tworzę nowe zestawy, które nie tylko obejmują same kanapki, ale również odpowiednie napoje lub desery. Swoją pasję odkryłem całkiem przypadkowo. Po redukcjach etatu w mojej firmie, a był to spory prywatny bank, długo nie mogłem znaleźć pracy w moim zawodzie. W końcu na jednym z obowiązkowych spotkaniach w Urzędzie Pracy, otrzymałem informację o możliwościach dostania pożyczki na uruchomienie własnej działalności. Banku nie chciałem otwierać, więc zostały kanapki z przygotowywania których, słynąłem w całej rodzinie i nie tylko. Moi przyjaciele i znajomi często chwalili moje wynalazki kanapkowe, bo trzeba przyznać, że to nie są zwykłe kanapki. Każda niczym dzieło sztuki zachwyca swoją oryginalnością i jest niepowtarzalna.
Oczywiście, czasem klienci zamawiają ponownie taka samą, ale przeważnie chcą zakosztować nowych smaków, a jest ich naprawdę dużo. Moje kanapki są znane już w całym mieście, a niedługo będą znane w całym kraju, a może nawet i w Europie.